Skandynawska bajka

28 listopada 2013
Trzech nowotarskich trialowców uczestniczyło w dwóch rundach mistrzostw Europy w Skandynawii. W ośrodkach sportowych, które są marzeniem polskich sportowców. – Były jak z bajki – powiedział Oskar Kaczmarczyk.

Rafał Luberda, Oskar Kaczmarczyk i Łukasz Zborowski najpierw wyruszyli do Norwegii, a stamtąd tydzień później startowali w Szwecji. Norweska runda rozegrana została na przedmieściach Oslo. Najstarszy z trójki, Rafał Luberda starował w seniorskiej klasie International. Spisał się świetnie. W Oslo zajął czwarte miejsce, miał problemy tylko na dziesiątej sekcji, której nie zdołał pokonać. Dziewiętnaście odcinków przejechał bezbłędnie, a na trzech sędziowie pokazali mu „piątkę”. Złapał 25 punktów karnych. Zwyciężył Norweg Olu Jacob Gunvalolsen. Tydzień później w Boras mu już tak dobrze nie poszło, choć rajd był wyjątkowo łatwy. Niemniej warunki atmosferyczne sprawiły, iż odcinki były śliskie, kamienie omszone. Przez dwa dni padało. Był ósmy z 40 punktami karnymi ( 15 odcinków przejechał na „zero”, dwa na „pięć”), a wygrał Norweg Ole Barkved (17 pkt.).

Start Rafała Luberdy był dla wszystkich zaskoczeniem, bo przecież po 10 latach przerwy wrócił na trasy trialowe. Trzeba powiedzieć, że w imponującym stylu na krajowym podwórku. – Nadarzyła się okazja, więc wystartowałem. Było super – powiedział o skandynawskich rundach.

Świetnie zaprezentował się Oskar Kaczmarczyk, który w Norwegii zajął 10 miejsce w młodzikach, pięć pozycji niżej sklasyfikowany został w juniorach. Startował w dwóch kategoriach, ta druga była sprawdzeniem tego co go czeka za rok. Wiek młodzika mu się kończy.

– Bardzo ładnie wystartował. Niewiele mu zabrakło, by zająć wyższą lokatę, ale dziesiąte miejsce nas satysfakcjonuje, bo nie ma okazji na co dzień startować w tak wymagających rajdach i rywalizować z najmocniejszymi w Europie. Odcinki były trudne, usytuowane na plaży i kamienistych wzgórzach. Wysokie wyskoki, z którymi świetnie sobie radził. Nie miałem zbytnio dużo roboty – przekonuje „krasnoludek” Oskara, ojciec Przemysław. – W mistrzostwach świata i Europy jest 3-letni okres próbny dla nowinki regulaminowej, czyli sekcje należy płynnie pokonywać, bez zatrzymania się. U nas startuje się po staremu. Mimo to Oskar radził sobie z tym bardzo dobrze, chociaż uważam, że ten eksperyment wzbudza dużo kontrowersji. Czasami dużo zależy od sędziów. Oni mogą wygrać rajd, bo jeden widzi zatrzymanie, a drugi nie. To bardzo krzywdzące dla zawodnika. W Norwegii nie mieliśmy z tym problemu, gorzej było w Szwecji. Tam sędziowie na trzech sekcjach pokazali Oskarowi piątkę za rzekome zatrzymanie się. Wątpię czy sędzia w miejscu, w którym stał, widział błąd mojego zawodnika, chyba tylko głowę.

– W Norwegii źle była trasa oznakowana – twierdzi Oskar. – Strzałki różnych kolorów były wymieszane i wielu zawodników dostawało piątki za pojechanie innym śladem. W sumie start uważam za udany. Po zawodach zostaliśmy trzy dni i w ośrodku pod Oslo mieliśmy wyśmienite warunki do treningu. O takich możemy tylko pomarzyć w kraju. Teren w Boras był łagodniejszy. Nie było wysokich progów, ale śliskie kamienie i padający deszcz. Było wyjątkowo ślisko. Pojechałem gorzej niż w Norwegii, chociaż uważam, że lepiej poszło mi w juniorach niż w młodziku. Pierwsza pętla była fatalna w moim wykonaniu, łapałem piątkę za piątką, większość za zatrzymanie się. Drugie okrążenie już było zdecydowanie lepsze, ale rajd był łatwy i nie było gdzie odrobić strat. Tym bardziej, iż konkurencja pojechała lepiej niż tydzień wcześniej. Każdy z rywali poprawił wynik.

Oskar ukończył zawody w Boras na 15 (młodzik) i 22 (junior) pozycji. Nie przejechał w juniorach siódmej sekcji, na obu pętlach złapał maksymalną ilość punktów karnych. Na 14 odcinkach łapał piątki, a tylko pięć przejechał bezbłędnie. Ukończył rajd w juniorach z 92 punktami karnymi. Zwycięzca rajdu Ivan Roberts (Wielka Brytania) miał ich 13.

W młodzikach, tyle, że w kategorii International startował Łukasz Zborowski. Gorszy start zanotował w Norwegii (32 miejsce), lepiej było tydzień później z Boras (22 pozycja). – Z trudnymi odcinkami radził sobie wyśmienicie, gorzej było z łatwymi. Tutaj popełniał błędy i łapał piątki, bo nie był skoncentrowany. Od wjazdu na odcinek trzeba być maksymalnie skoncentrowanym aż do napisu ”koniec” odcinka. Każda „noga”, to w takich zawodach ogromna starta – powiedział Rafał Luberda.

Stefan Leśniowski